sobota, 29 września 2012

chciałby jakąś transgresję

Jutro jadę.
z założenia miałbym na 4 lata, a spakowałem się jak na niecały tydzień.
sam wyjazd trochę sobie przedstawiam jak wyjazd na wakacje, których od 2 lat nie miałem w żadnej formie.
jednak to co ma nastąpić po przyjeździe, znów napełnia mi jelita. 
Jeśli nie chce mi się palić do całej tej przeprowadzki, to może nie świadczyć dobrze. Ludzie, którymi są nie tylko kobiety mają intuicje. Moja intuicja mówi mi z grubsza rzecz biorąc nic. Za to lenistwo mówi mi dużo. Poczucie wartości także drze się, że to nie moje miejsce.
Doktorant.
Co ze mnie za poważny człowiek, który mając wstać za 5 godzin, przed godziną 5 rano, wciąż jeszcze nie śpi?

piątek, 28 września 2012

i kto to mówi?

a ja wciąż i tak staję na każdym czerwonym świetle

lex

Na łacinie kazali nam się nauczyć wielu przysłów, tak jakby wiedzieli, że nic innego i tak nie pozostanie nam w głowach.
Jednym z nich było:  dura lex, sed lex.
Kazali nam to tłumaczyć jako: twarde prawo, ale prawo.
My jednak wiemy swoje.
i sami widzimy, co można na temat tego prawa sądzić.

czwartek, 20 września 2012

koniec świata, ale do góry nogami

też mi coś
skoro okazało się, że mam plan B (plan be), to zacząłem go sprawdzać.
aż w końcu przedwczoraj pojechałem na rozmowę kwalifikacyjną spędzając w pociągach 6 godzin i 3 minuty plus 8 godzin z powrotem.
wczoraj się dowiedziałem
a dzisiaj niech będzie, że napiszę tu.
wzięli mnie na doktorat, ale zupełnie gdzie indziej.
jeszcze się nie cieszę. właściwie teraz same problemy. nie będę miał stypendium. kwestia przeżycia to moja sprawa. Przyjęto mnie, znaczy mam obowiązek uczyć się, chodzić na zajęcia, prowadzić zajęcia, pisać, publikować w znaczących czasopismach, jeździć na konferencje wygłaszać referaty, organizować wydarzenia, redagować, recenzować, udzielać się, dyskutować. i wszystko za darmo. 
do tego muszę się jeszcze przeprowadzić i zerwać swoje dotychczasowe życie prywatne, które i tak leżało w strzępach pomimo długotrwałego i wymagającego wiele wysiłku wyobrażania go sobie.
jeszcze wcześniej nie bolało mnie to aż tak (choć podniecająco), że mam zamiar zmarnować 4 lata po to by dopisać może dwie litery bez znaku interpunkcyjnego przed nazwiskiem, co z resztą nie jest prawie nigdzie mile widziane.
w ogóle teraz liczyłem już na to, że usłyszę drugie nie, które złamie moje niezdecydowanie i da sygnał weryfikujący, że moje powołanie leży gdzieś w ogrodnictwie, albo w każdym razie bliżej nieskomplikowanego robolstwa, które dla bezpieczeństwa uniemożliwi zostanie lemingiem.
może najszczęśliwszym rozwiązaniem byłoby, gdyby mnie pociąg potrącił i nie mógłbym ani jednego ani drugiego, a do tego może nawet renta?
ostatecznie 2012 jeszcze się nie skończył i koniec świata wciąż ma większe szanse niż to, że trafię w totka.

poniedziałek, 17 września 2012

oda do pamięci

upamiętniamy 1 i 17 września.
1 września przypominamy, że Niemcy są źli
17 września przypominamy, że Ruscy są jeszcze gorsi.

niedziela, 16 września 2012

z godzinami

jak sobie dzisiaj myślę, że mogłem kiedyś narzekać na nudę, to wierzyć się nie chce.
dzisiaj nuda to jakaś egzotyka.
kiedyś bywało, że miałem pretensje do świata, bo nie mam co robić.
dzisiaj nie wiem co robić - nie wiem w co ręce wsadzić, lub jak mówią popularne memy, co olać jako pierwsze.
potrafiłem leżeć na tapczanie (jaki to polski) i grymasić, oczekując nie tyle na zsyłane z nieba zbawienie, co na dawkę emocji. tak jakby nie było na świecie milionów książek, filmów, ludzi, tematów, prac i cudzych potrzeb.
a dzisiaj choćbym nie spał, to się nie wyrabiam. z resztą, gdy się nie wyśpię, to i tak nie potrafię nic zrobić.