środa, 12 grudnia 2012

do kowali ich losu całego świata

nawet nie o to mi chodzi.
wiadomo, że biedni są biedni, a bogaci bogaci.
ale to, że bogaci czują się lepsi i ustawiają biednych w pozycji tych gorszych, to już kurestwo
że sobie zapracowaliście, bo dobrze ściągali na maturze, bo naciągnęli tysiąc emerytów na kołdrę, bo zaprojektowali bezczelną reklamę obiecującą orgazm w wyniku jedzenia pizzy, bo sprzedali gimnazjalistom hektolitry siarczanego alkoholu.
ja nie gratuluję.
lepsi, bo obserwując swoje życie od wewnątrz, jako poświęcenia zapamiętaliście jak tyle razy musieli zdecydować się na wstanie sprzed superwielocalowej plazmy powieszonej nad wodnym łóżkiem, po to by wziąć się do roboty, tyle razy zamiast sushi jedli w przeciętnej sieciowej restauracji, tyle razy odmówili sobie wizytę w burdelu, bo na dworze zimno, tyle razy zamiast samolotem, musieli tłuc się w intercity, tyle razy podwładny nie napisał w raporcie, tego o czym chcieli, żeby napisane zostało, tyle razy mąż nie kupił tego pierścionka, którego chciały, lub tylko dwie sukienki zamiast trzech, tyle razy kawa nie dostarczyła się sama, gdy już jej zabrakło w domu. takie to katusze musieli przeżywać za cenę tego, że nie zwracają uwagi na ceny w sklepach.
czują się dumni, jedyni, niezastępowalni, przeznaczeni do tego stanu, wybrani spośród szarej masy, żeby na chwałę bożą mnożyć swój własny zbytek (Weber 1994)
nie to, co ci biedniacy. zamiast pracować normalnie od rana do południa, to albo marnują na pracę sam środek dnia, albo wręcz włóczą się do pracy po nocach, zamiast wychowywać dzieci, to jeżdżą tirami po całym kontynencie albo emigrują na saksy, zamiast po prostu kupić, co im potrzebne, analizują gazetki z promocjami, zamiast spotkać się ze znajomymi w pubie, zapadają się w samotności i żebraczym alkoholizmie, zamiast na spoconą koleżankę z pracy, narzekają na zakwasy po całym dniu fizycznej roboty, zamiast chodzić do kina i wspierać kulturę, płacą raty za telewizor, zamiast czytać książki, odsypiają zmęczenie, zamiast jeździć na wakacje, marnują czas na przeszukiwanie ofert pracy, żeby cokolwiek dorobić, zamiast ubrać się estetycznie, to chodzą w ciuchach z lumpa, lub, bo pęknę, w pomarańczowych, odblaskowych kamizelkach.
dzikość, nie ludzie.
chociaż nie mają nawet mniejszej, na oko przybliżanej, połowy tylu rozrywek i czasu wolnego, co ci rzekomo poświęceni produktywnej pracy racjonalnie kształtujący swoje ścieżki karier ambitni specjaliści, to właśnie oni mają być leniami, którzy marnują powierzony w przypowiedni przez bogów talent.
ja zarabiam dobrze, więc nie roztrząsam,
 widocznie nie zasłużyli na więcej.
tymczasem dupa, to znaczy chuj. większość z nas pariasów mogłaby z powodzeniem i z tym samym zadufaniem (może właśnie o tyle, o ile na takie zadufanie by się zdobyli) zająć miejsca wyobrażonej arystokracji, tej aroganckiej invented class.
Nastawieni Na Sukces Kowale Waszego Losu z Całego Świata: (po trzykroć) Jebcie Się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz