piątek, 24 marca 2017

statystując

Nie umiem grać głównych ról.
Wszystko, łącznie z relacjami międzyludzkimi, seksem, prawdomównością, pracą, realizowaniem marzeń tudzież zaangażowaniem w sferę publiczną robię tylko przy okazji. 
Udaje mi się tylko ukradkiem. 
Potrafię czerpać przyjemność tylko wtedy, kiedy rozgrywa się bez świadków.

czwartek, 23 marca 2017

szkaluję i bluźnię

Czyż najpełniejszym wyrazem tej autoironiczności lewicy, której prawica nie potrafi do dzisiaj zrozumieć, bo też w ogóle ma problemy z komizmem i poczuciem humoru, nie jest sam Tuwim?
Czy to, co współcześnie niezgorzej wyśpiewane przez hańbę! nie jest tak samo trwałym problemem teraz, jak i wtedy.
Jak to się dzieje, że bigoci, ludowi jedyniprawdziwipatrioci i wszyscy święcie oburzeni, od dawien dawna nie potrafią dostrzec absurdu swoich zarzutów?

środa, 22 marca 2017

smutek krótkodystansowców

Ja wiem, że wszyscy tego używają, ale czy nie żyjemy w czasach, w których nazwy szczególnie często zastępują znaczone, a obietnice szczególnie rzadko prowadzą do ich spełnienia, plany z kolei stały się maszyną samą dla siebie, która raczej tylko w szczególnych okolicznościach wypada z biegu, aby spróbować konsekwentnej realizacji?

wtorek, 21 marca 2017

obraz silniejszy od modelu

Z powodu długiej nieobecności w świecie międzyludzkim wiele rzeczy musiałem sobie wyobrażać, nie mając do nich w ogóle dostępu. Oczywiście wyobrażenia sprzed i w warunkach odwiecznego braku powstają jako mocniejsze niż prawdziwe doznania, które trzeba sobie umożliwić dłuższą drogą, odpowiednią pozycją, a dopiero potem przez niepozbawioną wahania i niedowierzania chwilę przeżyć.
Każdy czasami tęskni za niewiedzą. Nazywa się ją chyba zazwyczaj niewinnością, ale chodzi też o trochę narcystyczną sublimację ekstaz wypełniającą pustkę mdłości, do której nie dorównuje już później żadna możliwość.

niedziela, 12 marca 2017

wyklęci

Moda na "żołnierzy wyklętych" jest oczywiście nieznośna nawet bez odwoływania się do historycznych argumentów.
Określenie, którym tytułuje się tą bardzo niejednolitą, zwłaszcza jeśli zważyć jej liczebną niewielkość, grupę jest też zupełnie bezsensowne.
Spostrzeżenie, że nie pamiętamy wszystkich i wszystkiego jest zupełnie oczywiste. Od wieków wiadomo, że historię piszą zwycięzcy (od wieków wiadomo też, że ludzie dają się nabierać na dokonywane w oficjalnych lekcjach historii wykluczenia, uproszczenia, fanfaronady i manipulacje).
Po raz kolejny w Polsce z prawicowej inspiracji dochodzi jednak do tego, że cały czas i z każdej strony opowiada się o czymś, dlatego że ma to być rzekomo obecnie zapomniane. Przez lata mówi się o "żołnierzach wyklętych" jako o "wyklętych", mimo że są właśnie ulubieńcami obecnej władzy i obecni w promocji wpływowych i bogatych środowisk, wliczając w to wszystkie możliwe kanały komunikacji. Żaden podmiot historii nie jest aktualnie tak do znudzenia wałkowany jako właśnie ci, których określa się wciąż "wyklętymi".
We współczesnych warunkach, a w większości przypadków niezmiennie od lat, dużo bardziej wyklęci z polskiej historii niż "żołnierze wyklęci" są: chłopi pańszczyźniani, kobiety, pogańscy bogowie, syndykaliści, polscy protestanci, różne od polańskich plemiona słowiańskie, inwalidzi wojenni, polscy zbrodniarze, wszystkie mniejszości etniczne nawet te czasowo bardzo liczne (na czele z Żydami, Ukraińcami, Niemcami, Ormianami, Litwinami, Białorusinami, Czechami, Romami), homoseksualiści, orędownicy regionalnie określanych tożsamości (zwłaszcza Ślązacy), polscy emigranci transkontynentalni, esperantyści, szmalcownicy, niepełnosprawni, masoni, bezdomni, robotnicy fabryczni, zwierzęta folwarczne oraz wszyscy liczni zwolennicy i współbudowniczy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej.

sobota, 11 marca 2017

sramper

Nie lubię dań zbyt przyprawionych.
Nie lubię pomieszczeń zbyt oświetlonych.
Nie lubię muzyki zbyt głośnej.
Nie lubię ciał zbyt wyperfumowanych.
Nie lubię kolorów zbyt jaskrawych.
Nie lubię ciast przesłodzonych.
Nie lubię osób zbyt rozgadanych.

Natężenie jest złym substytutem jakości.

środa, 8 marca 2017

gliniane nogi karła

Bycie głupim staje się coraz głupsze.
Coraz mniej pozostawiam sobie złudzeń co do tego, że mogę się porównywać do choćby jakiejś średniej. Czuję jak głupieję i wygląda tak, jakbym nie mógł z tym nic zrobić. Wstyd mi tylko za siebie coraz bardziej i unikam kontaktów, bo nawet w ramach najmniejszego mogłoby się wydać, jakim jestem tępakiem mimo oczekiwań jakie można by wiązać z człowiekiem w tak zwanej sile wieku.
Frazeologia mi się wykręca, deklinacja szwankuje, potrzebne słowa więzną u końca języka, wypowiadam nie to, co chciałem zamiar znaleźć. Nie mam nic na myśli, nie chce mi się myśleć nic więcej niż to, co na teraz lub za kilka chwil. Nie robię nic poza trawieniem czasu na najbardziej przyziemne czynności, które przedłużają byt, ale nie niczego nie wnoszą do świata. Zamknąłem się w powierzchownym życiu dla siebie – za to prawie wyeliminowałem życie w sobie. Zamiast zainteresowań, rozwoju, czy choćby przyjemności, czytam przypadkowe teksty i książki, których nie mam do czego przypiąć, ni do czego przyłatać. Ludzie wydają mi się zbędni poza tą jedną, która w końcu mnie samego uzna za zbędnego jeśli będę ją cały czas tak wciągał we własną pomruczność.