piątek, 28 kwietnia 2017

historia zapomnianych rozczarowań

Na przykładzie historii tutejszego dla mowy, w której piszę kraju widać bardzo wyraźnie, że ludzie zawsze na coś czekali z wygórowanymi nadziejami, a po fakcie nie nadążali z orientowaniem się w tym, że to na co czekali już się stało i nie przyniosło nawet zbyt wiele dobrego.
Przez 123 lata nadzieje rosnącej z czasem grupy ludzi skupiały się wokół odzyskania państwowej niepodległości, a potem umocnienia się w przysługującej z uwagi na miejsce zamieszkania narodowości (dwie odrębne sprawy, ale w historycznej praktyce okazały się złączone). Polskość obudowywano w tym czasie romantyzmem z domieszkami różnych idei, ideologii lub teologii.
Spora grupa od końca XIX wieku zbawienia upatrywała w nadchodzącej rewolucji komunistycznej i zaprowadzenia zaplanowanego/przewidzianego naukowo ostatecznego w dziejach ludzkości ustroju społeczno-gospodarczego.
Gdy zaprowadzono porządek, którego legitymizację chciano zapewnić odwołaniami do komunizmu, serca i umysły zwróciły się ku wizjom przyszłości, w której życia lepszymi uczynić miałby kapitalizm wyobrażany poprzez wyolbrzymione legendy o konsumpcyjnym raju na Zachodzie.
Wcześniej, później i po drodze występowało takich para-milenarystycznych nadziei mnóstwo. „Patrzący na nas z nieba” Kościuszko, „czucie i wiara” do spółki z młodością, industrializacja, szklane domy, marszałek-wódz, rasologia, przymierza międzynarodowe, Anders na białym koniu, nowe millenium, Unia Europejska, IV RP, etc.

Każdy z powyższych bodźców pociągał do rzucenia się w totalną krytykę teraźniejszości i idealizacji wybranej opcji w zidentyfikowanej jako kluczowa sferze rzeczywistości.
Każda z powyższych historii potrafiła generować obrzydliwie naiwne natchnienia i wodzić na manowce miliony ludzi.
Co najdziwniejsze płonne nadzieje nie gasły w pełni nawet po tym, gdy historia zdążyła je zweryfikować (jeśli rozum, czy też grzeczniej – oparta na zasadach logiki analiza, nie zdążył). Polskość jest w końcu tylko jednym z narodowych określeń, ani lepszym ani gorszym niż inne. Polska jako państwo okazywała się mieć różne losy, zależne od szerszych koniunktur i wikłała się w lepiej lub gorzej kończące się relacje, procesy i deklaracje.
Komunizm w praktyce całkowicie rozminął się z teorią i pod tak nazwaną przykrywką przyniósł oligarchię grupy lansującej się na nową elitę luźno nawiązującą do marksizmu.
Kapitalizm zapewnił dobrostan tylko części (tej dwuznacznie „zaradnej” raczej niż uprawomocnionej i zapracowującej), a bardziej powszechnymi uczynił złudzenia, hedonizm i związane z wymuszaniem przyspieszeń, westernizacją i modą na cokolwiek podsunie marketing wyrzekanie się poprzednio uznawanych tożsamości i autorytetów.
Nauczmy się więc tego, co jasno i bezpośrednio wyrażone musi być następująco – nigdy nie nastąpi nic takiego, co rozwiąże wszystkie problemy (w perspektywie indywidualnej, lecz egoistycznej liczyć można jedynie na własną śmierć), przyniesie pełny dobrobyt, zbierze w sobie cały sens, opisze całość rzeczy faktycznych i możliwych, tudzież oświeci raz, a dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz