czwartek, 11 maja 2017

głupie skutki pozjadanych rozumów

Tak centralna dla postnowoczesnej gospodarki specjalizacja jest niezawodnym sposobem na oddalanie się od świata i stania się dla niego użytecznym, ale społecznie nieznośnym.
Im bardziej wyrafinowanymi jesteśmy w czymś specjalistami, poświęconymi sprawie i zaangażowanymi w dojściu w niej do prawdziwego mistrzostwa, tym dla osób spoza dziedziny stajemy się bardziej niezrozumiali i co najwyżej litości godni.
Życie może stać się po pierwsze i najważniejsze zarządzeniem przedsiębiorstwem, roznoszeniem listów, jeżdżeniem samochodem lub kopaniem piłki, bo w każdym z nich można znaleźć niezliczoną liczbę szczegółów, możliwość doskonalenia każdego ruchu, szansę optymalizacji zasobów, czy też konieczność podążania za postępem, ale ostatecznie to za każdym razem smutne, gdy ogranicza się to życie do aż tak wąskiego horyzontu.
Cenię mistrzostwo, ale nie rozumiem działalnościowego (bo nie tylko zawodowego) narcyzmu i zamykania się na inne doświadczenia, inne priorytety i inne mistrzostwa. 
Z czasem wszyscy chyba zapędzamy się w swoich staraniach do punktu, w którym wymaga ogromnych szacunków dla tego, że robimy coś, o czym inni właściwie nie bardzo wiedzą, że może być istotne i godne zainteresowania, a do tego irytuje nas, że nie podążają tą samą ścieżką uwagi i pragnienia doskonałości właśnie w tym względzie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz