wtorek, 13 czerwca 2017

nie pamiętam, co wiem

Nie wiem skąd mi się to wzięło ani od kiedy trwa w ten sposób, ale to właśnie część problemu.
Nie potrafię zapamiętywać tego, co czytam, słucham, a prawdopodobnie także tego co myślę i robię.
Raczej uczę się.
Nie potrafię sobie przypomnieć gdzie, przez kogo i w jakiej formie dana myśl została sformułowana.
Zapamiętuję ogólną myśl w ramach wskazówki albo jako klocek dołączany do konstrukcji wiedzy ogólnej.
Nie pomagało mi wcale robienie notatek, odczytywanie ich, powtarzanie sobie, przyklejanie sobie kartek z ekstraktami lub cytatami w widocznych miejscach. Po czasie wszystko zapominałem.
Ostatnio czytałem kawałek tekstu, który przypomniał mi, że rzeczywiście miałem do czynienia z danym autorem, jego teorią, ukutymi przez niego pojęciami. Nie myślałem o nich od dawna i jestem pewny, że gdyby nie to zewnętrzne przypomnienie, to sam nie zdołałbym z własnej pamięci wywołać tych treści. Jednak gdy o nich czytałem, dzięki niegdysiejszej znajomości, potrafiłem teraz wybiegać nieco wprzód wywodu, przewidywać argumentację i w ogóle chyba dość dobrze chwytać intencje wypowiedzi. Zauważyłem też, że mimo niepamięci deklaratywnej, pochodzącego od czytanego autora treści były merytorycznie obecne w moim postrzeganiu świata i gdybym nawet pewne ostatnie spostrzeżenia próbował przenosić na grunt teorii, to chyba musiałbym dojść do właśnie tychże świeżo-ponownie przeczytanych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz