W audiosferze świąt nie tylko Wham to
chłam. Spośród innych tego chłamu objawów, denerwuje mnie w tym
roku szczególnie piosenka, która nęka nas od czasów nieco mniej
niepamiętnych niż 'Last Christmas'.
Nie znam tytułu i nie chce mi się go
sprawdzać, dlatego zacytuję najbardziej rozpoznawalny fragment –
początek refrenu 'Feed the world'.
Rozumiem, że jeśli ja nie szukam tej
piosenki i sam nie słucham nigdy radia, a mimo wszystko co chwilę
trafiam na nią trafiam (a mnie trafia szlag), to jest ona względnie
często uprzykrzającym życie narzucającym się przymusem.
Słuchamy więc tej piosenki: robiąc
świąteczne zakupy, pakując prezenty, przyrządzając ponad 12
potraw, którymi zapchamy się aż do przerostu wątroby, refren leci
dalej: feed the world, nucimy sobie w myślach (jak to tępa melodia
– łatwo się odtwarza i te dzwoneczki takie kurwa radosne), a
świat jak głodował, tak głoduje.
Niech nawet nie chodzi mi o mnie, bo ja
mam szansę najeść się przynajmniej na święta przy okazji pobytu
u rodziny.
Ale ludzie głodują. Za to koncerny
zarabiają. Porządek świata zachowany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz