Dnia pewnego, gdy na wydziale, który
przestał już być moim trwała rekrutacja na studia doktoranckie,
ja przyszedłem tam aby ostatecznie zrezygnować i w drodze
zastępczego terminu pożegnać się osobiście, a nie tylko mailowo
z moim opiekunem naukowym, który o pierwszym naszym terminie
zapomniał, czym kazał mi na próżno czekać na niego na ulicy
2ipół kwadransa akademickiego. Okoliczność tego dnia
rekrutacyjnego była rzeczywiście przeniezabawna. Tak to już jest,
że jedni są biedni, zdesperowani i pragnący, a drudzy zbyt bogaci,
zblazowani i próżni. Czekałem więc jeszcze tą chwilę, aby
ostatni z aspirantów został przepytany, a następnie komisja
zgadała się i postanowiła o losie tych nieszczęsnych, co może i
wiedzą, ale tak naprawdę to pewnie nie bardzo, co czynią. Profesor
załatwił więc swoje, zostawił resztę komisji, darował sobie
oglądanie emocji oczekujących na werdykt i poszedł ze mną na
kawę. Chciałem powiedzieć, że to dobry dzień, aby ze sceny zejść
– gdy inni się na nią wdrapują. Coś mi się jednak popierdoliło i powiedziałem, że się zastanowię.
Wiem przecież, że nie skończę
takich studiów, że pracy nie napiszę, że jej nie obronię i że
na nic mi się ona nie przyda.
Po cóż więc zarzynać się tak, i
życia pozbawiać, tak teraźniejszego, jak i przyszłego.
Nie potrafię sobie przypomnieć, po co
mi miał być ten doktorat.
Gdy po spacerze, który miał mnie
oświecić, mój w głowie mętlik wrócił do absolutnego stanu
constans i nie chciał
wychylić się z niego ani we właściwą ani w żadną stronę, w
końcu zadzwonił telefon z prośbą o werdykt. Ponoć jest taka
zasada, że jeśli nie wiesz co powiedzieć, to nie zamykaj sobie
drogi. Cyniczna ta zasada aż do zarzygania. Co zrobić, nazwaliśmy
to eksperymentem, ale w razie czegoś to on pierwszy będzie do
odcięcia z moich obowiązków.
Mój
staż w korpo kończy się tak czy inaczej wraz z końcem września.
Chociaż jutro mam rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko
bezterminowe w tymże korpo. Powinienem chcieć, bo tak wygodnej
pracy jeszcze nie miałem.
Czy z
drugiej strony jednak celem tego bloga nie miało być działanie na
przekór i w imię tego, co nie jest przeważnie cenione? Skąd
miałbym czerpać materiał? Wygląda na to, że będę miał go
naprawdę pod dostatkiem, ale czasu i sił już nie ma prawa mi starczać.
Od
teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz