Nieszczególnie
poważam fenomenologię, ale często, gdy się do czegoś zabieram,
mam skłonność do zawieszania swoich (tym bardziej cudzych) sądów
i wiedzy. Zabieram się wtedy do sprawy całkowicie od początku.
Staram się odciąć od banalnych porad, przesądów i zmurszałych
tradycji. Przygrywa temu kult prawdy, odpowiedzialności,
kreatywności, perfekcjonizmu, ale tez indywidualizmu. To co robię
powinno być trafne, właściwe, sprawiedliwe, nowatorskie, spełnione
i moje.
Jak
w tych okolicznościach zrobić kanapkę?
To
największy z banałów, jaki można powiedzieć w zakresie nauk
społecznych – nie robimy nigdy nic od nowa, a zazwyczaj to co
robimy jest sprawne, skuteczne i akceptowalne głównie dzięki temu,
że jest powtórzeniem lub tylko delikatnym przetworzeniem.
Na
każde pytanie można trafnie odpowiedzieć stwierdzeniem: „jest
wiele możliwości”.
Z
wielu możliwości bardzo trudno jest wybrać najlepszą, ale
niewybieranie żadnej rzadko jest z najlepszą równoznaczne. Żeby
zdecydować się na jakąś możliwość w sposób świadomy (a więc
nie zupełnie losowy i nie zupełnie naśladowczy), trzeba nieraz
skomplikowanych i nie do końca wiarygodnych kalkulacji. Dlatego
wszyscy wprowadzamy do swojego myślenia ograniczenia i to jeszcze
rzadziej czynimy w sposób świadomy. Osobiście zwracam na to uwagę.
Dlatego zdarza się, że więcej czasu spędzam na obramowaniu
problemu podług wartości, możliwości, oczekiwań, koniunktur,
filozofii, lojalności (i etc. bo jest wiele możliwości) niż na
jego rozwiązaniu w uświadomionych już ramach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz