W całym tym stanie chujozy, nagle jednego dnia dostaję pracę przy
całkiem intratnym i odpowiadającym mi (poza tym, że nie mam na nie
czasu) zleceniu, drugiego dnia spotykam się z kobietą o perłowych
włosach i genialnym (brilliant) umyśle, którą mógłbym
zachwycać się i nie robić w życiu już nic więcej, a tylko chwilę po
nadejściu trzeciego dnia jestem najbardziej nieszczęśliwym
człowiekiem na świecie.
Miałem chyba w punkcie wyjścia nadzieję, że ten blog będzie
dokumentacją pewnego stanu przedłużonej młodości i okazją dla
wyartykułowania możliwego tylko w jej ramach idealizmu, zawziętości
i marzycielstwa. Coraz mniej zanosi się jednak, żeby ten stan miał
jakiekolwiek ograniczenia czasowe. Wciąż ciągnie mnie tylko do
rzeczy niemożliwych i do tych, do których się nie nadaję.
Tym samym moich nieistniejących czytelników mogę zapewnić, że
podróż, w jaką chciałem was zaprosić z pewnością jeszcze kilka
razy przekroczy granice Waszej cierpliwości. Jeśli ktokolwiek
pomyślał, że coś mi się udało, to spieszę z ripostą i
zapraszam do kontynuowania marnowania życia ze mną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz