środa, 30 kwietnia 2014

meta-osoba - meta-spotkanie

W kontaktach z ludźmi istnieje jakieś prawo kontynuacji. Działa ono typowo chronologicznie – w perspektywie ogólnego krótkiego trwania, ale niekoniecznie odnosząc się do tej samej osoby. Kogokolwiek jutro nie spotkam (chyba, że nie spotkam nikogo – wtedy po prostu: przy następnym spotkaniu), będę z nim lub nią w pewnej mierze kontynuować ostatnie spotkanie, jakie mi się zdarzyło. Każdy kontakt, z kimkolwiek bądź, jest następnym w kolejności doświadczeniem określonym jako spotkanie, jest kolejnym epizodem spotykania. Podobnie, jeśli już dotyczy to ludzi, każdy kolejny napotkany człowiek, jest człowiekiem siłą rzeczy podobnym, nawet bez intencji przypominającym, a może nawet porównywanym do poprzedniego.
W czasach takich jak te, ktoś podobnie wyczulony na punkcie swojego egotyzmu jak ja, skłonny byłby mi zapewne zarzucić, że zbyt mało indywidualizuję ludzi i godny jestem przez to potępienia.
Nie mam przecież zamiaru powiedzieć, że ludzie są wymienni – ale poczułem się przekonany, że traktują się oni nawzajem jako w-ostateczności-czemu-nie-wymienni.
Nieraz mówię pewnym ludziom to, co chciałem powiedzieć innym ludziom, ale z różnych przyczyn mi się nie udawało.
Spotkania nasycają i pozostawiają nas z pewnymi emocjami, postawami, refleksjami, problemami i z wieloma takimi nie da się zrobić nic innego niż podzielić się z kimś kolejnym (bo niekoniecznie z tym samym), a nawet nie dzieląc się – wydzielać i nasycać innych tymi emocjami, postawami lub refleksjami.
Nasze relacje z innymi są więc jednocześnie relacjami z ich relacjami z innymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz