Zaszedłem wysoko, ale chyba niepotrzebnie. Spędziłem tu rok na 2
piętrze, potem rok na 3, na wakacje dali mi 4. W tym akademiku nie
ma więcej pięter. Nie miejsce na historyczne żarty o wychodzeniu
przez komin – sugestia każe spodziewać się powrotu do
suteren.
Kolejny mój towarzysz życia w postaci przypadkowego współlokatora
nieprzypadkowo okazał się być doktorantem - doktorantem już tylko formalnie i
na potrzeby mieszkaniowe, człowiekiem mimo że z pasją do
studiowania to bez pasji do doktoryzowania się, człowiekiem, który
właściwie już się odciął.
Chociaż kolejni moi współlokatorzy emocjonują mnie coraz mniej (nawet, jeśli ostatni byli sympatyczni) (swoją drogą, jeśli dobrze policzyć, to w ciągu roku nazbierałem dwunastu, do czego nie wliczam pobytów u rodziny ani w charakterze gościa),
kto mógłby obecnie zrozumieć tego kolesia lepiej niż ja?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz