Kobiety mają chyba w większości manipulowanie dużo bardziej
znaturalizowane. Ponieważ robią to codziennie przez makijaż,
wszystkie zabiegi upiększająco-odmładzająco-odobrzydliwiające,
czy też dobór odzieżowego uścisku, odpowiednio modelującego i
odsłaniającego ciało, w końcu muszą przestać widzieć w
manipulacji cokolwiek dziwnego. Kobieta, która stara się przekonać
siebie i innych, że dba o siebie, przyjmuje manipulowanie jako swoją
domenę i atut. Nic chyba dziwnego, że z moją naganą dla
manipulowania nie znajduję zrozumienia i muszę być porzucany przez
wtrącenie do kategorii infantylności.
Kobiety mają to i tamto! I to takie TO! I jeszcze jakieś mniejsze, zwyczajne tamto (np. dbanie o siebie) - jaki facet by spojrzał na babkę "nie zrobioną" ?! Który pytam?
OdpowiedzUsuńA panie na inne panie spoglądają jeżeli już to z litością.
A panowie? Co mają w sobie panowie i czy są w stanie patrzeć na kobiety "inaczej" - jakkolwiek inaczej, nie biorąc pod uwagę wyglądu zewnętrznego?
To przez gust jakiś tam panów panie wyglądają czasami wręcz nienaturalnie i dziwnie.
I panie i panowie nakręcają się wzajemnie. I można powiedzieć, że to "taka moda".
I niech sobie każdy robi tak jak chce i jak mu wygodnie.
Osobiście nie jestem i nie zamierzam być osobą modną dla kogoś, a tylko dla siebie bo to co mam na sobie, ma mnie pasować. I pasuje. I jest wygodnie. I wcale nie uważam aby była to jakakolwiek "manipulacja" Panie Leonie!
YX
Panie Leonie, Pani YX ma dużo racji.
OdpowiedzUsuńI w ogóle - nie, to nie jest dobry, mądry, wnikliwy trop.
Spotkał Pan dziś jakąś wypacykowaną lafiryndę, co kłopoty sprowadziła, i poniosło Pana, czy co?
Bo uprościł Pan wszystko, zmemłał interpretację i osąd.
Zupełnie jak nie Pan.
MF
Prowokować jest rzeczą ludzką.
OdpowiedzUsuńPisać głupoty w uniesieniu tak samo.
Zwłaszcza będąc roszczerowanym.
Oczywiście dużo gorzej, gdy wychodzi to wtedy tak szowinistycznie, jak tu. Właściwie nie wiadomo, jak to zrobić, by napisać coś o kobiecości bez szowinizmu.
Wypacykowane lafiryndy spotykamy z pewnością wszyscy codziennie.
Okej, okej.
OdpowiedzUsuńJa akurat nie pojmuję rozróżnienia płciowego o tyle,
że ilekroć słyszę
kobiety to...
mężczyźni są...
z wenus, a kobiety z marsa...
Są dla mnie ludzie i ludzie, a nie baby i faceci, może prymitywne mam soczewki.
wot, wsio.
MF
swoje niepowodzenia w kontakcie z ludźmi przypisuję między innymi właśnie praktykowaniu takiego poglądu, jaki Pani opisuje.
OdpowiedzUsuńa naukowo rzecz biorąc, to ostatecznie najbardziej doceniam te obszary studiów genderowych, które uznają istnienie różnic płci i wskazują, że dopiero ich uznanie może być punktem wyjścia politycznej i kulturowej zmiany wymierzonej w krytykę płciowych rasizmów
nienaukowo, bo w gender studies jakoś się wciągnąć - jak w njuejdżowskie klimaty, z tym samym alergicznym świądem - nie dałam -
OdpowiedzUsuńwięc: nienaukowo, tak sobie obserwując tylko:
owszem, tak, ona jest inna niż on najwyraźniej od początku, apotem jeszcze się (ją) odróżnia poniekąd arte-arty-stycznie, ale,
ale ja bardzo proszę - nie upraszczajmy tego, co - być może już u zarania, a być może poprzez działanie gupich matek i gupich ojców założycieli do uproszczenia zmierza.