Dla odmiany byłem dzisiaj w dobrej księgarni.
Od dłuższego czasu nie wybierałem się na
takie ogólne polowanio-przeglądy rzeczy aktualnie wydawanych.
Przyszło mi więc zdziwić się
kilkadziesiąt razy: ile dobrych książek mnie omija, ile dyskusji
się toczy, ile badań jest prowadzonych, ile ważnych słów się
pisze, ile dobrych pomysłów znajduje jednak realizację, ile
pięknych wydań można spotkać.
Ciekawym uczuciem jest też zawsze
znalezienie na księgarskiej półce dokładnie tego, co sam chciałem
powiedzieć, poszukać, dowiedzieć się, dokładnie tego co było mi potrzebne.
Kilka książek zaskoczyło mnie samym
pomysłem realizacji czegoś właśnie takiego. Jednym z nich była
księga komunałów. Realizacja wydała mi się nieco odmienna od moich
oczekiwań, dlatego przyszło mi do głowy napisanie krótkiej definicji jednego z tych komunałów, które mnie właśnie drażnią.
Mówię się, że „o tym się nie
mówi”.
To oczywiście zwrot, który próbuje
pozyskać dla czegoś atencję i zareklamować swoje rozprawy. Zwrot ten
jest jednak często kłamliwy. Często używają go bowiem ci, którzy
po prostu nie słuchają, nie czytają, nie interesują się i
dopiero gdy zauważą pewien fakt, choćby nawet trywialny, gdy powiążą sprawy wszystkim znane, lub po prostu wyda im się coś w
pewnym momencie, z miejsca okrzykują skandalem, że „o tym się
nie mówi”.
Otóż o bardzo wielu sprawach mówi
się, i to mówi się poważnie, z zaangażowaniem i rzeczy istotne.
Aby się ich dowiedzieć lub przynajmniej uświadomić sobie ich
istnienie jako tematu, trzeba jednak trochę wysiłku. Nie wszystko
znajdzie was na waszych standardowych drogach, na lunchach w pracy,
na wieszakach odzieżowych sieciówek, w minigrach na waszych
smartfonach, wśród internetowego lolcontentu lub w tasiemcowatych
superprodukcjach, a już zwłaszcza nie na reklamowych billboardach.
Przez takie klapki na oczach jak
powyższe jednorazowy zarzut wobec niezidentyfikowanych wszystkich,
że „o tym się jakoś nie mówi” nie wystarcza żeby mówić o
tym zaczęto, ani żeby powiedziano na ten temat coś prawdziwego i
mądrego. Nie można się przecież zadowalać tym, że już się
mówi. Nie można poprzestać na pierwszej lepszej myśli, opinii,
sceny w temacie. Poglądu nie wyrabia się na bazie populistycznych i
żerujących na emocjach, strachu lub żądzy nagłówkach i
odpowiednio wykadrowanych, tendencyjnych obrazach. Wiedza wymaga
poszukiwania, refleksji i weryfikacji.
Przy okazji więc apel: kupujcie
w księgarniach!
Sieciowe sklepy z książkami, które
interesują się przede wszystkim modami i sprzedawalnością oraz internetowe
portale z dumpingowymi cenami nie poszerzają horyzontów ani nie
wspierają autorów, tak jak niezależnie z prawdziwego zdarzenia
księgarnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz