środa, 31 maja 2017

uwaga za i na nieuwagę

Jest pewna pula rzeczy, o których mówimy, że robimy je nieświadomie, a które przechodzą jednak przez pewien delikatny filtr świadomości. Świadomością to pozwalamy sobie jednak wtedy przepuścić sprawy, tak jak lecą, tak jak się narzucają w ten bezmyślny sposób. Wybieramy nie­­­opracowywanie ich na sposób rozumny przede wszystkim z lenistwa, ale często ta pula rzeczy wiąże się jednak również pewnymi założeniami co do siebie, świata i czasu. Pozwalamy, żeby coś się działo, bo uważamy, że to w naszym wieku tak trzeba, bo tego dnia jesteśmy już zmęczeni, więc możemy sobie pozwolić na nieuważność, bo uważamy, że kobiecie/mężczyźnie przystoi, że nam się ze względu na staż należy, że tym razem ktoś inny powinien się postarać.

Wiedzcie, że właśnie to niedbałe filtrowanie waszych świadomości odbiera wam wiele z wizerunku i z cnotliwości, a także naraża Was i otoczenie na nieoczekiwane, od którego zazwyczaj uważacie się takdobrze zabezpieczeni. Wiemy przecież, ze to właśnie nieszczęśliwe skutki takich nieuważności rodzą często te – od śmiesznych, przez infantylne aż do absurdalnych – wyparcia odpowiedzialności, ale wobec prawdy z niczego naprawde nie zwalniają. 

czwartek, 11 maja 2017

głupie skutki pozjadanych rozumów

Tak centralna dla postnowoczesnej gospodarki specjalizacja jest niezawodnym sposobem na oddalanie się od świata i stania się dla niego użytecznym, ale społecznie nieznośnym.
Im bardziej wyrafinowanymi jesteśmy w czymś specjalistami, poświęconymi sprawie i zaangażowanymi w dojściu w niej do prawdziwego mistrzostwa, tym dla osób spoza dziedziny stajemy się bardziej niezrozumiali i co najwyżej litości godni.
Życie może stać się po pierwsze i najważniejsze zarządzeniem przedsiębiorstwem, roznoszeniem listów, jeżdżeniem samochodem lub kopaniem piłki, bo w każdym z nich można znaleźć niezliczoną liczbę szczegółów, możliwość doskonalenia każdego ruchu, szansę optymalizacji zasobów, czy też konieczność podążania za postępem, ale ostatecznie to za każdym razem smutne, gdy ogranicza się to życie do aż tak wąskiego horyzontu.
Cenię mistrzostwo, ale nie rozumiem działalnościowego (bo nie tylko zawodowego) narcyzmu i zamykania się na inne doświadczenia, inne priorytety i inne mistrzostwa. 
Z czasem wszyscy chyba zapędzamy się w swoich staraniach do punktu, w którym wymaga ogromnych szacunków dla tego, że robimy coś, o czym inni właściwie nie bardzo wiedzą, że może być istotne i godne zainteresowania, a do tego irytuje nas, że nie podążają tą samą ścieżką uwagi i pragnienia doskonałości właśnie w tym względzie.