Straszne jest też, że ludzie czytają te jak dla najgłupszych i
najbardziej naiwnych dzieci pisane poradniki i wierzą, że w ich
pobieżnej lekturze osiągają obiektywną wiedzę, a emocje jakie
towarzyszą im w kontakcie ze spektakularnością narracji i anegdot
oznaczają odkrywanie prawd życia, które sami mieli na końcu
języka i zawsze chcieli działać właśnie w taki sposób, w jaki
próbujący zarobić trochę kasy autor upraszcza im całość świata
i stawianych przezeń wymagań do postaci zgrabnej bajki. W efekcie
takich przeżyć – bo nie jest to przecież nabywanie wiedzy –
ludzie, o których mowa, tym mocniej fiksują się na przeczytanych
poradach i z uporem oraz poczuciem wywyższenia z powodu przejrzenia
tych rzekomych zasad rządzących życiem wcielają w działania
slogany autorów poradników, nie potrafiąc już dostrzec, że robią
z siebie idiotów i są dla otoczenia nie tyle przedmiotem zazdrości
z powodu osiągnięcia tej kompatybilności z
sobą/ego/naturą/czymkolwiek, lecz są uciążliwym i żenującym
przykładem zadufania opartego na poznawczej dewiacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz