czwartek, 22 października 2015

w beczce dziegciu łyżka miodu

Skoro podobno już wszyscy usłyszeli ostatnio o Razem, to nie mogę ich dłużej trzymać dalej dla siebie na zasadzie wyróżniającej mnie (już wkrótce gorzkiej) satysfakcji.
Nie oglądałem co prawda tamtej debaty, ale słyszałem, że ludzie z zaskoczeniem dostrzegli, że istnieje coś takiego jak lewica. W polskim krajobrazie politycznym, w którym istnieją głównie krzykliwe wszystkie warianty prawicy, a poza nimi centra neoliberalne i postkomunistyczne, które trochę się przejadły, a trochę skompromitowały, niewielka dawka lewicy okazała się sensacją. Spotkałem więc wielu ludzi lub ich opinie, z których wynikało że nie potrafią się ustosunkować.
Często stwierdzali coś w stylu: 'zaimponował mi ten Zandberg, ale przecież nie można na niego zagłosować, bo to Razem to podobno przecież lewica?!' Pojawiła się też od razu grupa na-wszelki-wypadek-reakcjonistów, którzy chcą bronić opinii Polaków przed rozsądkiem i straszą, że Razem to radykałowie i komuniści, dlatego należy ich wyklinać. Poza tym jak zawsze gra się argumentem typu: nieważne, że Zandberg jako jeden z niewielu w tym kraju mówi do rzeczy i reprezentuje wasze poglądy i te rzeczywiste, a nie fantazmatyczne interesy – nie głosujcie na niego, bo nikt na niego nie głosuje.
U mnie już od dłuższego czasu zanosi się, że właśnie z powodu Razem po raz pierwszy od dawna pójdę na wybory i wrzucę do urny ważny głos. Obserwowałem ich od czasu bliskiego ich początków w tej politycznej formie i z niemal podejrzaną łatwością zauważałem, że od tych samych początków mówili w dużej mierze moim głosem, na temat mojego życia. Dlatego nawet nie wierząc zbytnio w partie, popieram Razem i co nieco ich wsparłem.
Nie mam wystarczająco czasu, żeby naraz omówić tu wszystko, co powinno chyba zostać jako antidotum na polską absurdalność polityki powiedziane i co próbuję też od dawna przekazać. Pozwolę więc sobie na dosłowność choćby tylko co do tej jednej przewagi Razem nad resztą partii, o których słyszy się zbyt długo lub zbyt dużo.
Razem jest zdecydowanie najbliżej świata. Razem wyrasta i opiera swoje postulaty przede wszystkim na doświadczeniach życia w Polsce początku XXI wieku. Razem otrafiło zarazem przełożyć to doświadczenie na sensowną interpretację i ważne, celne postulaty. Dzięki solidnemu intelektualnemu zapleczu dużej części członków partii (tych, o których cokolwiek wiem), potrafią oni dostrzegać, rozumieć i myśleć konkretnie o problemach i systemach. Razem wyróżnia więc to, że dokonali rzeczywistej analizy sytuacji, którą chcą politycznie przekształcać w celach, w które da się intersubiektywnie wierzyć i nazwać je demokratycznymi.
Powyższe, choć mogłoby wydawać się raczej oczywiste, znacząco wyróżnia jednak właśnie Razem spośród innych partii, które zamiast odnosić się do rzeczywistości, błądzą po anachronizmach rodem z przełomu XIX i XX wieku (trzymając się twardogłowo triady Land-Volk-Blut, a nieraz upominając się wręcz o Fuehrera); opierają się pierwszorzędnie na ideologiach bądź całkowicie utopistycznych teoriach zmyślonych przez wątpliwej obiektywności i równie wątpliwej bezinteresowności „ekspertów”; ograniczają swoje programy do jednego hasła, którym starają się rozemocjonować wszystkich i wmówić, że są w posiadaniu leku na całe zło; prowadzą kampanie negatywne, strasząc wszystkimi dookoła, a siebie przedstawiając jako ostatni bastion (nawet jeśli to jest ostatni bastion czegoś, w co tylko oni wierzą, to sama retoryka zdaje się działać); dowolnie i bez żadnych hamulców manipulują wizerunkami, faktami i przedstawieniami, 'bo ludzie są głupi, nie sprawdzą tego, nic z tym nie zrobią, zaraz zapomną'; grają paranojami i teoriami spiskowymi, którymi da się oskarżyć kogokolwiek o cokolwiek (dlatego należy oskarżać wszystkich dookoła, żeby samemu wydać się wolnym od zarzutów); pozostają przekonani, że polityka to sprawa tak zwanego PR – nie trzeba nic wiedzieć ani postulować, bo wystarczy reklama; wpajają ludziom nierealne wizje, w których odnoszą się do najbardziej egoistycznych instynktów, tak jakby każdy ich wyborca miał dzięki wygranej danej partii w jakiś magiczny sposób przeistoczyć się w (międzymorskie zapewne) zasobne imperium, o którym śnił do tej pory w skrytości.
Nie jest mi wcale przyjemnie stwierdzić, że niemal wszystkie partie w tym kraju są „odklejone”, a jednak są.
Nie jest moim celem powiedzenie, że Razem jest jedynym wyborem w tych wyborach, a jednak Razem jest jedynym wyborem w tych wyborach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz