sobota, 3 października 2015

o tym się nie mówi

Dla odmiany byłem dzisiaj w dobrej księgarni.
Od dłuższego czasu nie wybierałem się na takie ogólne polowanio-przeglądy rzeczy aktualnie wydawanych.
Przyszło mi więc zdziwić się kilkadziesiąt razy: ile dobrych książek mnie omija, ile dyskusji się toczy, ile badań jest prowadzonych, ile ważnych słów się pisze, ile dobrych pomysłów znajduje jednak realizację, ile pięknych wydań można spotkać.
Ciekawym uczuciem jest też zawsze znalezienie na księgarskiej półce dokładnie tego, co sam chciałem powiedzieć, poszukać, dowiedzieć się, dokładnie tego co było mi potrzebne.
Kilka książek zaskoczyło mnie samym pomysłem realizacji czegoś właśnie takiego. Jednym z nich była księga komunałów. Realizacja wydała mi się nieco odmienna od moich oczekiwań, dlatego przyszło mi do głowy napisanie krótkiej definicji jednego z tych komunałów, które mnie właśnie drażnią.

Mówię się, że „o tym się nie mówi”.
To oczywiście zwrot, który próbuje pozyskać dla czegoś atencję i zareklamować swoje rozprawy. Zwrot ten jest jednak często kłamliwy. Często używają go bowiem ci, którzy po prostu nie słuchają, nie czytają, nie interesują się i dopiero gdy zauważą pewien fakt, choćby nawet trywialny, gdy powiążą sprawy wszystkim znane, lub po prostu wyda im się coś w pewnym momencie, z miejsca okrzykują skandalem, że „o tym się nie mówi”.
Otóż o bardzo wielu sprawach mówi się, i to mówi się poważnie, z zaangażowaniem i rzeczy istotne. Aby się ich dowiedzieć lub przynajmniej uświadomić sobie ich istnienie jako tematu, trzeba jednak trochę wysiłku. Nie wszystko znajdzie was na waszych standardowych drogach, na lunchach w pracy, na wieszakach odzieżowych sieciówek, w minigrach na waszych smartfonach, wśród internetowego lolcontentu lub w tasiemcowatych superprodukcjach, a już zwłaszcza nie na reklamowych billboardach.
Przez takie klapki na oczach jak powyższe jednorazowy zarzut wobec niezidentyfikowanych wszystkich, że „o tym się jakoś nie mówi” nie wystarcza żeby mówić o tym zaczęto, ani żeby powiedziano na ten temat coś prawdziwego i mądrego. Nie można się przecież zadowalać tym, że już się mówi. Nie można poprzestać na pierwszej lepszej myśli, opinii, sceny w temacie. Poglądu nie wyrabia się na bazie populistycznych i żerujących na emocjach, strachu lub żądzy nagłówkach i odpowiednio wykadrowanych, tendencyjnych obrazach. Wiedza wymaga poszukiwania, refleksji i weryfikacji.

Przy okazji więc apel: kupujcie w księgarniach!
Sieciowe sklepy z książkami, które interesują się przede wszystkim modami i sprzedawalnością oraz internetowe portale z dumpingowymi cenami nie poszerzają horyzontów ani nie wspierają autorów, tak jak niezależnie z prawdziwego zdarzenia księgarnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz