piątek, 23 października 2015

makiawelizm stosowany kontra słowniki

Ostatnio mówiliśmy trochę o pojęciach i o problemach z ich używaniem w taki sposób, który zachowałby nić porozumienia.
Nie mam potrzeby uchodzić za kantystę, niemniej temat jest wystarczająco ważny, aby wracać do niego przy każdej okazji i o każdej porze doby nosić z tyłu głowy.
Skoro z kolei jeszcze bardziej ostatnio zaczęło się o polityce, to wskazać trzeba, że aktualnie w nadużywaniu różnych pojęć bryluje prawica. Prawdę powiedziawszy niejednokrotnie nie można nawet stwierdzić, że prawica nadużywa pojęć – bo wyraźnie je ona lekceważy. Używa pojęć, którym nadano już jakieś znaczenie, które pochodzą z określonych kontekstów i o których ludzie przyzwyczajeni są coś już myśleć, a potem używa tych pojęć w zupełnie innych znaczeniach, oczywiście odpowiednio propagandowych (lub marketingowych, jeśli wciąż lubicie tą nową nowomowę).
Od 1989 roku polska prawica (mimo, że to nie wyłącznie ani nie przede wszystkim ona obaliła dawny ustrój) poczuła się zwycięska i zafiksowała na chęci mszczenia się na komunistach. Od tamtej pory wszystkich swoich przeciwników okrzykuje komunistami, a wszystko co zechce potępić okrzykuje komuną. Podatki, rowery, wegetarianizm, naukowe dowody na globalne ocieplenie, dożywianie w szkołach, wszystkie religie poza chrześcijaństwem (choć właśnie to miało historycznie rzecz biorąc z komuną najwięcej wspólnego), imigranci, obejmowanie prawem zagranicznych korporacji, nawet in vitro – wszystko to i dużo więcej prawica nazywała komuną. Co to ma wspólnego z futurologiczną historiozofią Marxa? Któż zgadnie?
Po medialnym pomyleniu z poplątaniem, jakie odbyło się w ostatnim roku wokół pewnego angielskiego pojęcia, trzeba by zmienić całą polską literaturę dotykającą gender studies, bo zamiast tak jak w angielskim – płeć kulturowa – dla większości Polaków pojęcie gender zaczęło oznaczać coś pomiędzy pedofilią a zombie, jakiś nieokreślony milenarystyczny postrach, który chwyta za łydkę w ciemnej uliczce, rozwija się jak obcy z serii „Alien” i tworzy groźne dla Polaków epidemie. To, że promowany przez tą samą prawicę typ „prawdziwego mężczyzny” (wiecie, taki co je tylko mięśnie zabitych zwierząt, nosi tylko te dresowe spodnie, na których naszyto jeden ze świętych symboli globalnych korporacji odzieżowych, ma żonę i ma ją od tego, żeby gotowała, prała, prasowała i była zdradzana, dumnie nosi przed sobą bęben wypracowany żłopaniem tanich browarów oraz jest tym bardziej pewny siebie im mniej ma do powiedzenia) to według normalnego słownika po prostu rodzaj gender, to nie zostało niestety przez prawicę zauważone ani jakkolwiek przemyślane.
Przy okazji tegorocznych wyborów prawica postanowiła promować się jako antysystemowa. Po wszystkich atakach na lewicę, z kręgu której to pojęcie (a wówczas stała za nim także idea) oczywiście pochodzi, prawica wspięła się na szczyt cynizmu i ogłosiła siebie antystystemową. Stoi to w sprzeczności z samymi założeniami prawicy. Prawica zawsze opierała się na systemach i zawsze dążyła do ich zacieśniania. Prawica ma zawsze na sztandarach homogenizację, pilnowanie granic, umacnianie podziałów społecznych i konserwowanie status quo, wykluczające jakąkolwiek zmianę. Prawica zawsze śniła o systemach, w których nie tylko antysystemowcy, ale też wszyscy, którzy śmieliby choćby myślą lub zaniedbaniem sprzeciwić się jedynemu słusznemu modelowi, zostaliby wytępieni, a antysystemowość byłaby w ogóle nie do pomyślenia. Powiedzmy to sobie jasno – polska prawica nie jest przeciw systemowi, lecz za jego radykalizacją poprzez przejęcie władzy, od tych którzy aktualnie ją sprawują.
Na pewnym fanpejdżu zauważyłem wyniki „sondażu” przeprowadzonego na „reprezentatywnej próbie” uczestników. Wygrał w niej Korwin przed PiSem. Zapytałem administratora co dla niego oznacza reprezentatywna próba. Odpowiedział, że napisał tak tylko „dla beki”. To oczywiście skandal, ale to tylko kolejna odsłona prawicowej logiki, w której polityka myli im się wciąż z beką. Inwigilować, okradać, torturować i wsadzać ludzi do więzień też pewnie będą dla beki.
Już niedługo. Znana jest tendencja prawicy do wybielania i heroizowania wszystkiego, co zechcą przedstawić jako swoją tradycję. Prawica nie przejmuje się okolicznościami. Stawką jest władza, a kolejne manipulacje i agitacje wskazują, że na prawicy nie mają wątpliwości co do tego, że cel uświęca środki. Zanosi się na to, że już niedługo pisane na nowo będą nie tylko codzienne wiadomości i historia świata, lecz także słowniki. Nie trzeba długiego czasu, a nikt już nie będzie w stanie przekonać nas, że białe jest białe, a czarne jest czarne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz