środa, 13 stycznia 2016

chorobliwa pedagogika

Ludzie młodzi szczególnie często zachowują się jak ci niesforni pacjenci, którzy chcą udowodnić lekarzom, że nie dadzą rady ich wyleczyć, a jednocześnie starają się skupić na sobie całą uwagę uleczania.
Zachowują się tak, jakby to tylko szpitalom, szkołom, instytucjom, autorytetom miało zależeć na ich uformowaniu i jakby one wszystkie były do tego na śmierć i życie zobowiązane.
Niesforni pacjenci jako swoją postawę przyjmują buntownicze igranie ze swoimi opiekunami. Wymagają pełnego zaangażowania po to, by móc je odrzucić i szyderczo zawieść.
Chcą zostać uleczeni, ale z przekonaniem, że to oni byli jego właściwą siłą sprawczą. Chcą odnieść korzyść z każdego zabiegu medycznego, ale bez angażowania się weń. Chcą skumulować siły medycyny w swoim nieodkrytym jeszcze przez medyków organie, który po tym jak udowodni lekarzom ich niemoc, uleczy organizm i z dumą zaprezentuje, że to chory cały czas trzymał rękę na pulsie.
Być może nawet niesforni pacjenci sądzą, że to oni są zdrowi, a lekarze są chorzy i trzeba ich przeciągnąć na swoją stronę, nawet jeśli na myśl o świecie bez szpitali ogania jakiś nieokreślony lęk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz