niedziela, 24 maja 2015

precz z komunią

Ponieważ byłem wdrażany do świata w tym kraju i w tym pokoleniu, to wdrażano mnie już od małego do tej religii.
Pierwsze wspomnienia jakie mam z Kościołem to te, że bawiliśmy się z bratem resorakami w kościele, a raz podczas mszy nawet się porzygałem i ojciec z wielkim wstydem musiał posprzątać skutki dobrych chęci wychowania mnie w wierze.
Poważniej zrobiło się przy okazji komunii. Najpierw widziałem ją u innych jako ten dziwaczy spektakl, w którym ktoś z zazwyczaj latających sobie frywolnie po orbicie wydarzeń dzieciaków nagle stawał w centrum uwagi w dziwnym stroju, fryzurze i roli.
Potem przyszła kolej na mnie. Przyjąć rower, zegarek i kilka kopert z banknotową zawartością – to jeszcze mogłem załatwić. Jednak zanim to, kiedy po całej serii urabiania w szkole, domu i kościele kazano mi iść do spowiedzi, pamiętam bardzo dobrze, że w ostatnim momencie popłakałem się i nie chciałem się zbliżać do konfesjonału. Sprawa klasowej rywalizacji i blokowania kolejki dla następnych numerów z dziennika sprawiła, że i ja w końcu odbyłem swoją kolej.
To był kolejny z przypadków, w których dałem się nabrać na powagę sytuacji i nie zdążyłem zorientować się, że twarzy trzeba mieć wiele, a do kościoła przynosić tą kamienną, od której wszystkie napomnienia odbiją się jak groch i wrócimy robić swoje. Dopiero z czasem zauważałem, że do kościoła przychodzimy pokazać się, sprawdzić kto inny był się pokazać, jak się ubrał, jak blisko ołtarza usiadł, czy fałszował, czy nie wstał z klęczków zbyt szybko, czy wyszedł przed końcem, czy stał pod kościołem i te wszystkie podobne rzeczy.
Opowiadanie „momentów” z życia obcemu kolesiowi w sutannie i koloratce, którego twarzy ani rąk nie można zobaczyć, praktykowałem potem jeszcze więcej razy, ale teraz już sobie nie wyobrażam.
Spośród wielu dziwactw, z jakimi zetknąłem się ze strony tej instytucji pierwsza komunia jest dla mnie wyraźnym barbarzyństwem.

1 komentarz:

  1. http://polska.newsweek.pl/pierwsza-spowiedz--czyli-dziecko-przed-sadem,63783,1,1.html

    OdpowiedzUsuń