sobota, 27 lutego 2016

duma-nie

Duma jest poczuciem zgubnym.
Na pewno jest takim w tych przypadkach, w których ludzie definiują dumę jako wynikającą nie z żadnych osiągnięć, ale z własnego roszczenia do posiadania określonej natury.
Im mniej zasług (a nawet własnego wpływu) tym bardziej dumnie się ze swoją dumą obnoszą i tym głośniej ogłaszają jej odczuwanie.
Dumę odczuwa się często z powodu przykrojenia się do jakiegoś formatu, przyjęcia zestawu związanych z nim cech oraz z wykonywania czynności wynikających z wyobrażenia o roli.
To duma z konformizmu, z własnej bezwolności wobec tego w czym się siebie znalazło.
Czując dumę, ludzie przestają myśleć. Albo to duma jest warunkowana bezmyślnością.
Duma oznacza lub zapowiada często coś bzdurno-groźnego.
Chłopcy z waszej dzielnicy czują się dumni z tego, że są kibolami jednego z tysięcy klubów sportowych, więc bez wahania wyklną każdego kogo skojarzą z nieprzyjaznymi im klubami i obijając mu mordę bez powodu, poczują jeszcze większą dumę (podobnie jeśli to oni wyłapią wpierdol, bo zinterpretują to jako martyrologię za ten klub z ich mieściny).
Jedynie słusznie pobożni katolicy nie wiedzą nic o innych religiach, ale fakt, że ich przodkowie zanieśli ich do chrztu i zaprowadzili do komunii napawa ich taką dumą, że nie czują się zmuszeni przejmować żadnymi przykazaniami, bo nawet gdy je wobec innych gwałcą, to z dumą z tego, że pokazali tym bezbożnikom (choćby nawet wierzącym w te same świętości) ich miejsce.
Uczucie dumy jest równoznaczne ze spoczęciem na (zazwyczaj właśnie wcale nie zasłużonych) laurach. Ktoś stwierdza, że jest Polakiem/Niemcem/Słoweńcem i czuje się z tego dumny. Z czego? – najczęściej z tego, że deklaracyjnie wpisał się w zbiorowość, choć nie ma zamiaru wyciągać z przynależności do niej żadnych szczególnych wniosków, a zwłaszcza zobowiązań, ani za wiele o tej zbiorowości wiedzieć. Za to każde twierdzenie o tych w danym przypadku Urugwajczykach/Chińczykach/Pakistańczykach będzie od tej pory odnosił bezpośrednio do siebie (także retrospektywnie i prospektywnie) i napadał na każdego, kto stwierdzi (słusznie czy niesłusznie) na ich temat coś krytycznego. Jeśli krytykującym okaże się przypadkiem ktoś o tej samej przynależności, to oskarży się go o zdradę narodu, obcą krew, czy bycie opłacanym przez zagraniczne spiski.
Duma to po prostu zamknięcie horyzontu. Duma to stwierdzenie, że jestem ukończony, bo poprzez to kim jestem wyrastam ponad resztę. Ta Reszta może tymczasem buty mi lizać, bo – cóż za hańba dla Reszty! – nie jest tym kim ja jestem.
Być dumnym to o tyle beztrosko, co butnie nie wiedzieć, jak głęboko nic się nie wie i jak byle kim się jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz