niedziela, 29 maja 2016

obramowanie

Nieszczególnie poważam fenomenologię, ale często, gdy się do czegoś zabieram, mam skłonność do zawieszania swoich (tym bardziej cudzych) sądów i wiedzy. Zabieram się wtedy do sprawy całkowicie od początku. Staram się odciąć od banalnych porad, przesądów i zmurszałych tradycji. Przygrywa temu kult prawdy, odpowiedzialności, kreatywności, perfekcjonizmu, ale tez indywidualizmu. To co robię powinno być trafne, właściwe, sprawiedliwe, nowatorskie, spełnione i moje.
Jak w tych okolicznościach zrobić kanapkę?
To największy z banałów, jaki można powiedzieć w zakresie nauk społecznych – nie robimy nigdy nic od nowa, a zazwyczaj to co robimy jest sprawne, skuteczne i akceptowalne głównie dzięki temu, że jest powtórzeniem lub tylko delikatnym przetworzeniem.
Na każde pytanie można trafnie odpowiedzieć stwierdzeniem: „jest wiele możliwości”.
Z wielu możliwości bardzo trudno jest wybrać najlepszą, ale niewybieranie żadnej rzadko jest z najlepszą równoznaczne. Żeby zdecydować się na jakąś możliwość w sposób świadomy (a więc nie zupełnie losowy i nie zupełnie naśladowczy), trzeba nieraz skomplikowanych i nie do końca wiarygodnych kalkulacji. Dlatego wszyscy wprowadzamy do swojego myślenia ograniczenia i to jeszcze rzadziej czynimy w sposób świadomy. Osobiście zwracam na to uwagę. Dlatego zdarza się, że więcej czasu spędzam na obramowaniu problemu podług wartości, możliwości, oczekiwań, koniunktur, filozofii, lojalności (i etc. bo jest wiele możliwości) niż na jego rozwiązaniu w uświadomionych już ramach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz