wtorek, 14 maja 2013

profesjonalne dziadowanie

W sytuacji powszechnej mizerii finansowej niemal wszyscy dorabiają. Uczą w kilku szkołach (około 80 proc. nauczycieli akademickich pracuje na dwóch etatach), szukają różnych dodatkowych zajęć, często odległych od ich naukowych zainteresowań, gotowi są przyjąć wszelkie chałtury. Ten stan powoduje, że są chronicznie przemęczeni, sfrustrowani, wypaleni. Na nic nie mają czasu, siłą rzeczy pracują byle jak

Okazało się, że dziaduję bardziej niż się wydaje akademickim buntownikom.
Antoni A. Kamiński stwierdza, że doktorant zarabia 1800zł. Oburzające, ale chodzi o tych, którzy są zatrudnieni na etacie. Większość, z tego co wiem, nie jest, a nie umniejsza to ich udziału w nauce i dydaktyce akademickiej. Są więc oni - tzn. ja też, więc: my jesteśmy tą siłą niosącą szczególny potencjał bylejakości. Ciężko się z nią zmagać, kiedy trzeba się najpierw jakoś teraz utrzymać, a potem bać się cały czas o przyszłość. Robienie nauki to sprawa jakby trochę w tle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz