Jedyną w moim życiu kochanką była i
bywa jeszcze czasami teoria. Do wielu wzdychałem, za wieloma się
rozglądałem i wiele ich ukradkiem podglądałem, ale tylko z teorią
miewałem stosunki. Jest rzeczywiście wymagająca, ale w moim
doświadczeniu wciąż była bardziej dostępna niż inne. Możliwie
dlatego, że jest z zasady poligamiczna i ponadprzeciętnie płodna.
Jak widać choćby po zakamarkach tego bloga, z opisywanego tu
związku były nawet bękarty. Najmilsze dla mnie jest jednak, że to
ona jedyna dawała się kochać nieskończenie, zawsze otwarta, a
nawet wyzywająco gotowa na moje przyjście. Nigdy nie zabrakło też
w naszych stosunkach wyzwań, trudności możliwych i niemożliwych
do przejścia, ani planów na przyszłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz