Dzisiaj byłem na parze rozmów kwalifikacyjnych. Jedna na stanowisko
portiera w hotelu. Druga na stanowisko akwizytora do naciągania
nieświadomych ludzi na fikcyjne umowy podszywając się pod znane
firmy. O działalności tej drugiej firmy dowiedziałem się już wcześniej,
więc pojechałem na rozmowę tylko po to, żeby zrobić skurwysyńską
chryję i taką też zrobiłem. Obsmarowałem ich już też w
internetach i w mailach do kilku mediów i urzędów. Skoro walka
klas, to walka klas!
Dzisiaj dostałem też (jedną) parę ofert zatrudnienia. Pierwsza w
firmie, w której mógłbym się czegoś nauczyć, ale tylko na słabo
płatny i krótki staż bez pewności, co później. Druga od firmy, w
której teoretycznie wciąż jestem zatrudniony, ale do nowego
projektu, w którym nie nauczę się nic nowego, chociaż na krótko
metę opłaci mi się dużo bardziej. Gdyby tak chociaż odezwali się
w odstępie kilku dni, to może bym drugą w kolejności ofertę
zlekceważył. Ale musiały zdarzyć się dwie w odstępie kilku godzin. Boję
się, że aby zwolnić się z odpowiedzialności, będę znów musiał
znaleźć trzecią drogę. Właściwie już od ponad roku nie
uciekałem za granicę...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz