Jak na kogoś, kto przyzwyczaja się
tak powoli i tak głęboko, zdecydowanie zbyt często zmieniam swoje
otoczenie.
W związku z zakończeniem roku
akademickiego, akademik wyludnił się najpierw z ludzi, z którymi
się znam, a następnie ze mnie.
Ze mnie prawdopodobnie tylko na okres
wakacji, ale z drugiej strony jeśli 30 września upał będzie jak
wczorajszy, to chyba zostanę na miejscu.
8 piętro oferuje ładne widoki, ale
poza tym zalety mojego obecnego miejsca zamieszkania są raczej
umiarkowane.
Dzisiaj wylegitymowaliśmy się przed
sobą z właścicielem tego mieszkania. Chciałem go wesprzeć w
kłopotach z wydobyciem dowodu osobistego z portfela i zażartowałem,
że pewnie wyciąga go tylko przed policją. Zaraz potem dostał
telefon z pracy, z którego wyraźnie wywnioskowałem, że pracuje w
policji.
Kolejny sukces mojej intuicji.
Chciałem wszak ponarzekać.
Zawsze gdy zmieniam otoczenie, przeraża
mnie, że może w tym nowym panują jakieś inne zasady, niż te,
które kiedykolwiek w życiu poznałem i byłbym w stanie objąć
swoją logiką i przewidywaniem. Co jeśli funkcjonuje tu jakaś
specjalna hierarchia, którą jako obcy naruszę i zostaną ukarany?
Co jeśli ośmieszę się robiąc to co dla mnie normalne? Co jeśli
stanę się obiektem szykan z powodu tego, co dla mnie ważne? Co
jeśli nie dopełnię jakiegoś obowiązku i zostanę wyklęty? Co
jeśli tutaj wydala się ustami, a pożywia dupą? Będę musiał
szybko się przystosować!
Nie umiem za to rozważać co by było,
gdybym wiedział kim jestem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz