czwartek, 30 lipca 2015

nieruchawość turysty

sezon jest podobno wakacyjny i każdy kogo na wakacje stać, czyli, jak się domyślam, mniejszość, spieszy się poszczycić wojażami, zdjęciami, pamiątkami i opalenizną. w końcu to, że się było tu i tam to nieodłączny element wyuzdania nazywanego normalnością.
przypomnę więc tylko, że podróżowanie w wymiarze przestrzennym, czy właściwie wyraźnie geograficznym to nie jedyna forma tej aktywności.
osobiście jestem przekonany, że podróżować należy także do innych statusów, stanów, dyskursów. i najlepiej nie tylko jako turyści, bo turysta nigdy niczego się nie dowie, turyście sprzedaje się przygotowane dla niego produkty, a on je konsumuje, cieszy się, po czym wraca do siebie, aby wszystko zastać z powrotem na miejscu, tak jakby nigdy nic nie było. żeby czegoś naprawdę się nauczyć, trzeba niestety podjąć trud migrowania. trzeba przeżyć przejście, fazę obcości i walką o integrację, a potem dostąpić rutyny, aby móc z czystym sumienie powiedzieć "byłem/byłam".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz