niedziela, 6 marca 2016

po końcu historii, przed końcem świata

W ciągu niewielu miesięcy świat pokazał nam, że żyjemy w czasach smutnego regresu.
W polityce międzynarodowej i w politykach regionalnych rządzić zaczęły idee i praktyki, które po II wojnie światowej, a przynajmniej po upadku żelaznej kurtyny miały się już nie zdarzyć (choć nie powinny były się zdarzać od kiedy homo stał się sapiens).
W sferze publicznej mamy do czynienia z zupełnie chamskimi i złowróżbnymi przypadkami. I nie jest wcale rzeczą skrytą, że to się dzieje, ani nie jest rzeczą tajemną, jak to się dzieje, ani nie jest rzeczą skomplikowaną, że to wszystko jest pojebane.
Nie trzeba wchodzić na poziom filozoficznych parad, żeby to opisać. Wystarczy spojrzeć do podręczników, które powinniśmy byli przerobić będąc jeszcze nastolatkami i znajdziemy tam definicje wszystkich obecnie nękających nas i narzucających się jako jedynie słuszne rozwiązania jednoznacznych patologii.
Autorytaryzm, uprzedzenia, podstawowe błędy atrybucji, esencjalizacje, hołdowanie stereotypom (choćby najgłupszym), czarno-biały obraz świata, partykularyzm, niedopuszczanie informacji spoza światopoglądu, skrajny upór, podwójne standardy, megalomanie, ksenofobie, polaryzacje, bezrefleksyjność, odrzucanie odpowiedzialności, krótka pamięć, nawet totalna amnezja, naiwność, konformizm wobec ekstremizmów, uleganie pozorom, antyintelektualna brawura, cynizm, otwarta nienawiść, samozadowolenie z niepoprawności, łatwość agresji.
Wszystko to musi świadczyć o głupocie i złych intencjach, a w sumie zdradza też wyraźne skłonności autodestrukcyjne. Jeszcze niedawno byłoby wstydem nawet przed sobą samym o czymś takim pomyśleć. A teraz – wypowiadane jest coraz częściej na głos i to z zawadiackim uśmiechem, a nawet domaganiem się absolutnego uznania.
Czy ktoś ma wątpliwości, że to wszystko przypomina autarkizmy, izolacjonizmy, totalitaryzmy, rasizmy oraz iluzje, mocarstwowości i eskalacje wrogości zaawansowanych lat 30. XX wieku?
Orban, Erdogan, ISIS, Putin, Kaczyński ze świtą, Le Pen, Trump i wszyscy im podobni – czy już na pierwszy rzut oka nie widać, że to oderwane od rzeczywistości i przez to dla rzeczywistości groźne oszołomy, które cynicznie naginają lub uśmiercają po kolei i bez mrugnięcia okiem standardy polityczne, dobre praktyki, zasady logiki, normy przyzwoitości, fakty historyczne – wszystko to, co przez lata z trudem budowano i dużym kosztem pielęgnowano? Skąd się nagle wzięły tysiące ich aparatczyków i miliony gorliwych zwolenników (raczej pożytecznych idiotów, czy raczej wyznawców?)? Dlaczego ludzie tak chętnie obracają w gruz dokonania poprzedzających ich pokoleń i skąd znajdują w tym tyle butnej uciechy?
Są stany, które można i warto naprawiać i ja też chciałem mimo wszystko opowiadać się po stronie reformatorów. Są jednak także stany wymykające się spod kontroli i logiki, stany lawinowe, których nie da się zatrzymać dorzecznością.
Wygląda na to, że milionom ludzi właśnie coś puściło. I to nie tylko nerwy ale przede wszystkim samodyscyplina i odpowiedzialność.

1 komentarz:

  1. Elity grzeszą ludzką żądzą władzy na zasadzie dziel i rządź.
    Gawiedź grzeszy brakiem samodzielnego myślenia z wygody. Przyjmuje czyjeś (sic!) poglądy jako własne i jest gotowa się za nie pobić. Poza tym ludzie potrzebują mieć jakiegoś wroga, czy to tęczowego pedała, PIS-faszystę, celebrytkę ze sztucznymi cycami, sąsiada z zagrody, tę sucz co się z ty gachem wozi, itd. czyli ludziska jednym słowem ;-)

    pozdrawiam
    Olga N.

    OdpowiedzUsuń