To że wiemy i jesteśmy znudzeni słuchaniem oraz mówieniem o problemie, nie unieważnia go, a tym bardziej nie rozwiązuje. Zainteresowanie się czymś innym nie sprawia, że poprzednie przestaje istnieć.
Jak mogę zapomnieć o Foucault, skoro
codziennie odczuwam to, o czym mówił: na własnym żołądku, na
własnej skórze, we własnych nogach, swojej pozycji społecznej i
statusie symbolicznym.
Jestem pariasem, a nie wszyscy są
pariasami.
Przy tym sam mam jeszcze w miarę
nienajgorzej, dzięki rodzinnym instancjom, do których mogę się
odwołać i wierzyć, że dzięki nim przeżyję również następny
miesiąc.
Jestem w najniższej warstwie
przeklętej klasy średniej.
Nikomu nie mogę pomóc, tym bardziej
sobie.
Patrząc w jedną stronę, widzę
upadanie, patrząc w drugą – panoszenie się.
Patrząc z kolei w lustro, widzę
wyuczoną bezradność, zmęczenie i niewiarę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz