wtorek, 23 kwietnia 2013

aspiranci

Gdyby ktoś w ogóle czytał tego bloga, to miałbym między innymi jedną nadzieję na efekt takiego czytelnictwa:
Żeby reklamowo-serialowo-filmowy wizerunek konsumenckiego życia wyższej klasy średniej nie musiał być jedynym uznawanym za istniejący i uprawomocniony sposobem życia.
Jest tyle możliwości, a wszyscy aspirują do kupienia domu, samochodu, mikrofalówki, smartfona, konsoli gier i całego, o niezliczonej i jeszcze rosnącej liczbie elementów, zbioru gadżetów, które służą głównie do tego, żeby poczuć się lepiej, a właściwie, żeby poczuć się, że dopiero teraz jest się normalnym. Wziąć ślub, wydać majątek na wesele, ubrać dziecko w niebieskie lub różowe i zasypać zabawkami. Wyjechać na wakacje do Egiptu, Hiszpanii bądź Włoch, a zimą koniecznie na narty. Sprawić sobie modne, ciuchy, buty, teczki, brwi, cycki, ogolić włosy łonowe. Zapomnieć o ideałach, nie wierzyć w zmiany inne niż wewnątrz modelu, wybierać tylko z tych samych ofert, co większość.
Kto tego wszystkiego jeszcze nie zrobił ten nie nadąża, a kto nie goni, ten nie żyje.
Oto ja mówię i pokazuję: marnuję życie, a żyję dalej. 
Skoro większość musi wciąż torpedować nas tym jednym, to chce mi się dalej pisać o moich całkiem innych aspiracjach i całkiem innym świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz