niedziela, 3 sierpnia 2014

cymbał a orkiestra

Wychodząc naprzeciw stereotypowi, jaki wobec mnie najłatwiej sformułować i do którego potwierdzenia zdarzyło mi się dostarczyć tylu powodów, chciałbym powiedzieć, że tak, ale też i nie.
Wiem przecież dokładnie i od początku, nawet jeśli momentami cokolwiek niewyraźnie, kim chcę być.
Orkiestrą!
Wszystkim w jednym.
Możliwością wykonania dowolnego dźwięku, a w szczególności interferencji tych dźwięków.
Chcę grać symfonie, koncerty, partytury, etiudy, opery.
Chcę grać jazz, folk, techno, rocka, gospel, big-beat, muzykę klasyczną i dubstep.
Wszystko na 110 instrumentów, 6 głosów, 2 ręce i 1 syntezator.
Chcę być skłonnością do harmonii i przyjemnością z zaburzania jej.
Chcę być igraniem z gustem, oczekiwaniami i kliszami.
Chcę być repertuarem ściśle dopasowanym do przygodności życia.

W tym wszystkim tylko status dyrygenta wciąż pozostaje nieokreślony

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz