Wychodząc naprzeciw stereotypowi, jaki
wobec mnie najłatwiej sformułować i do którego potwierdzenia
zdarzyło mi się dostarczyć tylu powodów, chciałbym powiedzieć,
że tak, ale też i nie.
Wiem przecież dokładnie i od
początku, nawet jeśli momentami cokolwiek niewyraźnie, kim chcę
być.
Orkiestrą!
Wszystkim w jednym.
Możliwością wykonania dowolnego dźwięku, a w szczególności interferencji tych dźwięków.
Chcę grać symfonie, koncerty,
partytury, etiudy, opery.
Chcę grać jazz, folk, techno, rocka,
gospel, big-beat, muzykę klasyczną i dubstep.
Wszystko na 110 instrumentów, 6
głosów, 2 ręce i 1 syntezator.
Chcę być skłonnością do harmonii i
przyjemnością z zaburzania jej.
Chcę być igraniem z gustem,
oczekiwaniami i kliszami.
Chcę być repertuarem ściśle
dopasowanym do przygodności życia.
W tym wszystkim tylko status dyrygenta
wciąż pozostaje nieokreślony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz