Taki już ze mnie doktorant,
który nie pełnił nigdy żadnej funkcji w kole naukowym
który nie należał nigdy do żadnego stowarzyszenia naukowego
który nie wchodził w skład redakcji żadnego pisma
który nigdy nie założył żadnej instytucji
który nie prowadził nigdy zajęć (choć od następnego roku będzie do tego za darmo zobowiązany)
który nie otrzymał nigdy żadnego grantu (to takie łapówki za zmaganie się z biurokracją)
który nie złożył nawet podania o stypendium naukowe, bo nie wierzył, że może je dostać
który nigdy nie przekroczył progu pokoju doktorantów w swoim Instytucie
o którego istnieniu nie wiedzą nawet inni doktoranci, nawet ci, których on rozpoznaje z imienia, nazwiska, obszarów badawczych i napisanych artykułów
który doktoryzując się w zakresie niech-będzie-że-humanistyki zna więcej inżynierów niż najszerzej-choćby-pojętych-humanistów
który nie nauczył się szybkiego czytania
który konsekwentnie zapomina nieużywane języki obce
którego żadne media nie prosiły o opinię
który tak czy inaczej boi się swoje opinie wyrażać
który po wystąpieniu konferencyjnym przeprasza, a nie dziękuje za uwagę
który zamiast planować karierę naukową po uzyskaniu dyplomu, wciąż rozważa czy nie lepiej zrobić kurs kierowcy walca, fryzjerstwa, lub książeczkę sanitarno-epidemiologiczną, które mogą przynajmniej tworzyć ułudę dochodowości
Taki ze mnie doktorant, który mimo tych wszystkich nie-działalności i tak jest na tyle zajęty pracą i przymieraniem z głodu, że nawet na masturbację nie ma czasu, nie mówiąc o znalezieniu kogoś, z kim mógłby rozmawiać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz