sobota, 1 grudnia 2012

ministerstwo psucia świata

Naprawianie świata trudno traktować jako swoje hobby.
Naprawianie świata to zadanie, która bez wątpienia zajmowałoby cały czas.
W celu naprawiania świata musiałbym zostać zatrudniony na pełnym, potrójnym etacie. 24 godziny na dobę, a w ramach czynów społecznych soboty, niedziele i święta łącznie z obowiązkowymi nadgodzinami.
Kontrakt rzecz jasna dożywotni i bez obietnicy jakiegokolwiek wynagrodzenia. Wynagrodzenia z gruntu nie ma co się spodziewać, ale najlepiej zapomnieć także o ewentualności zaistnienia efektów takiej pracy.
Co jednak najważniejsze, przed podpisaniem umowy, wyzbyć się roszczeń oraz nadziei na jakąkolwiek wdzięczność.
Nawet gdybym liczył na efekt motyla, który może za lat tysiąc spowoduje jakiś efekt i coś pozytywnego nagle wypączkuje, to co komu z tego, skoro w mimowolnym psuciu świata uczestniczy nie tylko ministerstwo, ale cała ludzkość.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz