Nasze pokolenie podpadało już pod
różne klasyfikacje. To X, to Y, to Z. Tyle, że w Polsce wszystko
jest nie tyle zapóźnione, co oportunistycznie odstające. Nie
mieliśmy ani punków, ani hipisów, ani nawet pozytywistów z
prawdziwego zdarzenia. W nas też nie chodzi chyba o ten iksigrekzet,
tylko o szarą pstrokaciznę polskiej transformacji ustrojowej, w
której my chcieliśmy uczyć się świata, a nasi rodzice i
mistrzowie sami nie wiedzieli co ze sobą robić w tej zastanej przez
nas rzeczywistości. Jedyne wzorce jakie mogliśmy nabywać to
podszyta nostalgią bezradność lub krętacze cwaniactwo. Kto nie
nauczył się tego drugiego, temu od tamtej pory wiatr w oczy i chuj
w dupę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz