wtorek, 18 grudnia 2012

wykluczanie

Nie mam pracy, więc nikt nie chce mnie zatrudnić z powodu braku doświadczenia.
Jestem zbyt głodny, żeby myśleć o jedzeniu.
Nikogo nie znam, więc nie mam szansy nigdzie zaistnieć, tak żeby kogoś poznać.
Nie dostaję stypendium, więc nie mam tej, opartej na stabilności materialnej, swobody mnożenia dorobku, która by mi pozwoliła na staranie się o stypendium i granty (na konferencje mnie nie stać, tym bardziej na bilety, a zamiast pisać, przeglądam ogłoszenia o pracy i wysyłam pozostające bez odzewu listy motywacyjne).
Nie mając nikogo bliskiego, izoluję się coraz bardziej w samotności, dziwaczeję, tracę w ogóle wyobrażenie, jak to jest być w stosunku do kogoś = być-z-Innym.
Nie mówiąc, nie ćwiczę wypowiadania się i coraz mniej potrafię mówić do rzeczy.
Nie stać mnie na uczestnictwo w życiu publicznym (w tym w tak zwanym kulturalnym, ale i rozrywkowym, technologicznym), więc coraz bardziej tracę kontakt ze światem.
Trzymam się chyba na ostatniej nitce.
Nie można chwytać się brzytwy w nieskończoność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz