To właściwie bardzo źle, że moi rodzice tak rzadko przynosili
pracę do domu. Możliwe, że nie tylko sami chcieli mieć spokój,
ale chcieli też, by moje dzieciństwo było wolne od obowiązków,
które zdążą mnie jeszcze w życiu pognębić. Jednak gdybym był
dzieckiem profesorów, to mógłbym jako w naturalny świat wejść
choćby w filozofię czy dyskurs historii. Gdybym był dzieckiem
złodziei, to może nauczyłbym się o wszystkich ciemnych sprawach,
niezbywalnym trudzie życia i cynicznych sposobach ich obchodzenia.
Nawet jeśli żadna z tych ofert nie jest chwalebna, to z pewnością
mogłaby być przydatna i sytuowałaby mnie w określonej dziedzinie,
w której mógłbym obnosić się z bajdurzeniem o talencie. Od moich
rodziców można było się uczyć, ale nie starali się mi tego
narzucać. Może i starali się. Może to tylko ja nie byłem
zainteresowany sprawami żonglerki należącymi do jakiejś nic
nieznaczącej dla mnie firmy liczbami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz