Kiedyś myślałem, że narzekania, których muszę wysłuchiwać i
które podsłuchuję są zobowiązaniami do zmiany, że są
wezwaniami do stwarzania lepszego świata i stawania się lepszymi
ludźmi. Wierzyłem, że stereotypy nie tylko można, ale i trzeba
łamać. Chciałem likwidować te zacofane i bezrefleksyjne błędy
ze swojego myślenia. Wierzyłem nawet w oświecenie.
Obecnie widzę, że ludzie potrzebują właśnie tych wszystkich
stereotypów, zabobonów i niekonsekwencji, na które wciąż
narzekają, a nade wszystko – potrzebują właśnie tego
narzekania. Byleby tylko obiekt narzekania był znany, tradycyjny, z
góry założony, tym narzekaniem właśnie wyprodukowany i przez
narzekanie odtwarzany na chwałę stabilności tego „chujowo”, w
które wolimy się wtłoczyć niż szukać nieprzewidywalnej i
nielojalnej wobec historii poprawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz