Dawniej, a dokładniej w latach mojej
szczenięcości osiedlowo-dresiarskiej obrzydzała mnie wręcz w moim
ówczesnym pojęciu staromodna ornamentyka, jaką choćby moi rodzice
mieli udekorowane mieszkanie.
Dziwiło mnie, że ludzie mogą być
tak ślepi na to, co jest najwłaściwsze i nie zarzucili wszystkich
znanych estetyk na rzecz tego, aby nie tylko na odzieży, ale też na
ścianie, na pościeli, a najlepiej także na żywności mieć wzorce
i znaczek Nike, byleby potwierdzony opinią 'oryginału'.
Nawet odchodząc od tej zwulgaryzowanej
estetyki, podniecałem się najczęściej modernizmem i
nowoczesnością. Dalim, Ernstem, Fatboy Slimem, Daft Punk,
Jasieńskim, Liebeskindem, Kubrickiem.
Przy wyznaczającym okresy mojego
mieszkania w tym miejscu, na które okazałem się niedawno skazany
rytuale wymianie pościeli dostałem ostatnio taką jak
zwizualizowana poniżej, białą, z motywami florystycznymi w
delikatnych kolorach i nie mogę się na nią napatrzeć,
jednocześnie nie mogąc się nadziwić tym, jak kiedyś byłbym taką
właśnie najpewniej zniesmaczony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz