sobota, 6 grudnia 2014

godna samotność

Chyba przestałem znosić samotność z godnością.
Nie dość, że zachciało mi się ludzi w życiu, nie dość że założyłem konto na portalu randkowym, nie dość że zacząłem myśleć o mówieniu do ludzi, to jeszcze napisałem na jakimś portalu ogłoszenie głoszące, że nawiążę współpracę w sprawie zarządzania moją samotnością i rozmawiałem z nawet najbardziej przypadkowymi ludźmi, którzy na takowy akt odpowiedzieli. Nikt jednak spotkać się ze mną nie chciał, nawet jeśli przyznawałem się do tego, że dostałem na koniec swojej poprzedniej pracy w uznaniu dla mojej o tyle potrzebnej co miałkiej i dla wszystkich innych wstrętnej roboty butelkę, którą mógłbym opróżnić z zawartości z kto-pierwszy-ten-lepszą. Niektórzy deklarowali się, ale na pytanie zobowiązujące do ustalenia co-do-czego, znikali. Albo tylko ja jestem w tych czasach zdesperowany, albo natykam się wyłącznie na takich o desperacji słomianej.
Na ile to desperacja, a na ile mam prawo?
Godna samotność to coś jak spokojna starość.
Wiemy (a raczej podejrzewamy), że to spierdolony los, ale uznajemy, że nie powinien on w żadnym razie być afiszowanym, ani w ogóle wychodzić na zewnątrz. To ten rodzaj problemu, którego właściwym miejscem jest bycie pod dywanem, zamiecionym, niewidocznym, niedrażniącym, nieprzypominającym o sobie. Nawet ci co cierpią na spokojną starość lub godną samotność czuję się oburzeni, gdy ktoś użyje wobec takich podmiotów określenia innego niż mający być przysłowiowym eufemizm.


9 komentarzy:

  1. Jak butelka, to do nas było w ciemno uderzać, panie Leonie (choć nam nadal po suponowanej grze w bambuko nadal przykro).
    ale jedni marnują życie odmierzając je łyżeczką, inni sitkiem, inni (my) szklaneczką.

    Twoje zdrowie, panie Leonie, i już się nie odzywam - choć poczytam jeszcze po cichu - bo aż się natrętna w swoim entuzjazmie czuję.

    Twoje zdrowie:)

    MF

    OdpowiedzUsuń
  2. Butelka nadal czeka na obalenie, więc sprawa jest otwarta.
    A entuzjazm niech będzie nieskończonym. Tym milej.
    Zdrowie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Panie Leonie, doprowadza mnie Pan do sytuacji poniekąd granicznych (poniekąd, bo dla nas już wszystkie granice zatarte nieco, marnujemy życie pewnie z 10 lat dłużej niż Pan).
    Ale, proszę spojrzeć - albo lepiej nie - doprowadza nas Pan obietnicą (?) butelki do tego, że łamiemy obietnice (o skrytości ducha, o milczeniu).
    (Właściwie to niestety nie o butelkę chodzi, bo my (na) butelkę mamy, tu chodzi o Pana)
    Co prawda, podpuszcza nas Pan entuzjastycznym podejściem do naszego entuzjazmu.
    I w związku z tym nie możemy już być dłużej - zwłaszcza po trzydniowej wnikliwej lekturze, bo pars pro toto nie ufamy - empatycznie ufną.

    Ale, no dobra, czytamy dalej, na butelkę z Panem nie liczymy dalej, i nadal uwielbiamy, a przynajmniej bardzo cenimy.

    Serio.

    (I w skrytości liczymy jednak na tę albo inną butelkę w towarzystwie Pana.
    Niech Pan się nie obawia, bo już wiek zdradziłam, nie o portal randkowy mi chodzi.
    Tylko lubimy Pana bardzo.
    Ale Pan nie może istnieć, a mimo to piszę:))

    MF

    OdpowiedzUsuń
  4. No dobrze, prowokacyjnie:
    nie pozwolimy Panu zmarnować życia.
    Niechże Pan pod dyawn - oooch, nie me Pan dywnu? -
    zmiecie te nieizastnienia i fobie.

    A tak serio: Pan wyciera wyrzuca kasuje komentarze i fanek wpisy?
    Moje proszę zostawić na pośmiewisko, bardzo proszę.

    MF

    OdpowiedzUsuń
  5. Na komentarze ab blogę conditia niemal wyłącznie liczyłem i liczyć mogę jedynie na sztuki, nawet po tym, jak je Pani ku mojej zdziwionej radości pomnaża.
    I spodziewałem się przez ten czas cały raczej skarcenia moich tutejszych praktyk z wysokości pozycji 'normalności', a tymczasem doczekałem od Pani takiej poetyki prowokacji komentarzowej, która przyjemnie interferuje z moim poczuciem estetyki i hormonem entuzjazmu.
    Jakże to się wydało, nie mam pojęcia - faktycznie nie mam też dywanu. A pod (tzn. nad) te fobie niewątpliwie przydałby się jakiś. Musiałby być prawdopodobnie imponujący rozmiarem.
    Ta konkretna butelka wciąż na mnie patrzy i podszeptuje, że o tak wytrawnym towarzystwie nawet nie marzyła.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam "głodna samotność" - głodna ludzi jednym słowem.
    No proszę... zupełnie się tego po Panu nie spodziewałam!
    YX z

    OdpowiedzUsuń
  7. Drogi panie Leonie

    Również nie posiadłszy dywanu, nie posiadam się z radości, ze wzruszeń.
    Latający, to jest jedyny sensowny wybór - dla mnie, dla Pana - być może, wybór najlepszy z możliwych zapewne, choć absolutny brak dywanu pewnie Pan woli.

    a skarcenia i skarcania, i skracania w komentarzach - naprawdę tego Pan oczekiwał?
    Czy po prostu Się spodziewał?
    Niemożebyć.
    Znaczy może, ale halo.

    Skarcanie skracanie i obróbkę skrawaniem zostawmy tym, co to 'zapozycjonowali' w tej normalności.
    Bo nam się Pańskie praktyki wydają oczywistemi.
    Więc co tu skracać, karcić, obróbką skrawaniem?

    Ech, panie Leonie...
    Zaprosiłabym Pana na sylwestra, ja jednak wolę nowe roki od starych...
    Ale Pan pewnie nie.
    Sami mili ludzie. Normalni. Cokolwiek to znaczy

    MF

    OdpowiedzUsuń
  8. dlaczego właściwie nie dywan. z braku laku nawet bym się przeleciał.
    ale nie lubię na pewno imprez, nieważne czy w nowych czy starym rokach.
    nie odnajduję się jakoś. nawet gdy mam blisko.
    zawsze za bardzo skupiam się na imprezie, zamiast na ludziach. im milsi ludzie, tym bardziej się ich boję.
    zresztą już w tym miesiącu mam jedną imprezę, firmową, w tym tygodniu. idę tam faktycznie ze względu na żywność (a więc jednak głodność)

    OdpowiedzUsuń
  9. u mnie na imprezach - i ogólnie - żywności zawsze w bród.
    lubimy gotować.
    no, nie są to krewetki królewskie ani fłagra, ale fłagra w ogóle jest na indeksie; mięso jemy od lat 10, ale rzadko i nie takie.

    Lubimy gotować; zarabiamy tyle, że gardzą nami nawet niektórzy znajomi z absolutnie nieprzyszłościowych studiów z z zupełnie nieintratnych czasów.
    Ale nam nie jest przykro, co najwyżej przykro, że tym znajomym tak odbiło mimo solidnej szkoły lwowsko-warszawskiej.

    Ale okej, jedna impreza na jakiś czas - to za dużo dla pana, paniali.
    Nie było tematu w sumie.

    Anyways, bufeti garkuchnia u nas - zawsze działa.

    MF

    OdpowiedzUsuń